wtorek, 19 maja 2015

Pięć

Sobota w tym tygodniu była wolna od treningów, więc miałem trochę czasu na odpoczynek, którego mi brakowało od kilku dni. Treningi w Skrze są naprawdę wyczerpujące, nigdy wcześniej na treningach Częstochowy nie byłem aż tak zmęczony jak w Bełchatowie. No cóż, to jest inne półka, inny sztab, zawodnicy no i oczywiście klub który niezwłocznie co sezon staje na podium. Cały dzień wylegiwałem się na kanapie patrząc na telewizor w którym jak zawsze nic ciekawego nie było. Spoglądałem co nieco na telefon i numer od dziewczyny. Nie wiedziałem czy mam do niej napisać, zadzwonić. Pomyślałem, że lepiej nie. Może być o tej porze w szkole, kto wie. W każdym razie nie chciałem jej przeszkadzać. W pewnym momencie zasnąłem, całkiem tego nieświadomy. Przebudziłem się po godzinie. Zajrzałem do lodówki w której znajdował się jogurt, masło i ser. Całkowita pustka. Na zakupach nie byłem od tygodnia z Karolem. Coś zaczęło wibrować na moim stole - telefon. Odblokowałem wyświetlacz. SMS od trenera. Jutro nie ma treningu. Kolejny w poniedziałek - 18. Nie spać, ćwiczyć! Odpisałem krótkie OK. Około 20 postanowiłem, że zadzwonię do dziewczyny. W końcu chciałem się z nią spotkać i po prostu pogadać.
- Słucham? - usłyszałem głos dziewczyny.
- Cześć. To ja - Kacper.
- A no... Hej. - odpowiedziała lekko speszona.
- Wyluzuj. Chciałbym się jutro z tobą spotkać. Byłaby taka możliwość? - zapytałem z lekkim stresem.
- W porządku. Gdzie i o której?
- No to super! 16 w kawiarni na rogu. - na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Ok. To do zobaczenia! - odłączyła się.
 Rzuciłem się na łóżko. Poczułem w środku napływ radości. Nie wierzyłem, że udało mi się umówić z tą dziewczyną!
Rankiem wstałem wyspany, co było najważniejsze. O 15 do mojego mieszkania wparował Karol.
- No cześć, ziomeczku! Idziemy dziś gdzieś?
- Sorry, spotykam się z tą dziewczyną, także, no...
- A rozumiem. Jak się nazywa?
Zaniemówiłem. Kompletnie zapomniałem zapytać się o jej imię. Było mi strasznie głupio.
- No, właśnie jest taka sprawa, że nie wiem. - Razem wybuchliśmy śmiechem.
- To ja ci głowy nie będę zawracał - klepnął mnie w ramię. - Spadam. Na razie! - zamknął za sobą drzwi.
Po chwili wrócił.
- No i powodzonka! - puścił do mnie oczko.
Uśmiechnąłem się szeroko. Po 5 minutach wziąłem bluzę i wyszedłem zamykając za sobą mieszkanie. Gdy dotarłem na miejsce, dziewczyna rozglądała się nerwowo na wszystkie strony.
- Hej. - przywitałem się dotykając lekko jej ramion. - Długo czekasz? Przepraszam za spóźnienie, ale...
- Nie, nic się nie stało. - Nie dała dokończyć mi zdania. Najwidoczniej nie obchodziło jej to co robiłem wcześniej. Po chwili podszedł do nas kelner.
- Podać coś?
- Ja poproszę herbatę. - odpowiedziałem. - A ty? - skierowałem wzrok na dziewczynę.
- Też herbatę.
- W takim razie 2 razy herbata. - rzekłem do kelnera który skinął głowę w dół, po czym odszedł.
Nastała niezręczna cisza, widziałem jak bardzo się stresuje.
- Wiem, że to głupie, ale zapomniałem się Ciebie spytać jak masz na imię. - odrzekłem nieśmiało.
Lekko się uśmiechnęła, ja też.
- Patrycja, miło mi.
Spojrzała mi prosto w oczy.
- W takim razie, ja też się przedstawię - Kacper. - odparłem w dobrym humorze.
Podszedł do nas kelner z tacką na której były nasze zamówienia.
- 2 razy herbata, proszę. - rzekł.
Podziękowaliśmy. Patrycja była cicha, nie odzywała się wcale. Z całego serca ją rozumiem, też czułbym się nieswojo.
- To... - zacząłem. - Opowiedz mi coś o sobie.
- No co mogę powiedzieć. Pyskata osiemnastolatka na jaką zapewne nie wyglądam. Całym sercem za Skrą. Bełchatów to moje rodzinne miasto. - mówiła z pośpiechem - Kiedyś trenowałam siatkówkę, ale... - zaniemówiła. Spuściła głowę w dół.
- Ale?
- Nieważne. Problemy rodzinne...
Nie chciałem więcej wiedzieć. Rodzinne problemy to coś naprawdę złego. Nie chciałem aby przez to nasze spotkanie się popsuło. Od razu zacząłem inny temat.
- Może gdzieś się przejdziemy? Nie będziemy ciągle tutaj siedzieć.
- Masz rację.
Założyłem bluzę po czym stanąłem przed Patrycją dotykając jej obojczyka.
- Ja zapłacę. - uniosłem lewy kącik ust ku górze.
Odwzajemniła mój ruch. Podszedłem do lady i zapłaciłem odpowiednią sumę za napoje. Wyszedłem na zewnątrz gdzie Patrycja na mnie czekała.
- To co? Masz jakieś propozycje gdzie możemy pójść? - zapytałem.
- Decyzja należy do Ciebie. -  uśmiechnęła się szeroko pokazując swoje zęby.
- Proponuję do parku.
Ruszyliśmy w stronę wyznaczonego miejsca, które było blisko kawiarni w które się przed chwilą znajdowaliśmy. Usiedliśmy na pierwszej lepszej ławce i przysłuchiwaliśmy się ćwierkaniem ptaków.
- Gdyby moi znajomi się dowiedzieli o tym, że jestem teraz z siatkarzem to chyba zawału by dostali. Ja sama nie mogę w to uwierzyć... Jak to mogło się stać?
- Przyznam się, urzekłaś mnie... Zależy mi na Tobie.
- Tak o? To nasze pierwsze spotkanie i rozmowa...
- Tak, dokładnie. - wstałem z miejsca. - Chodźmy dalej.
Lekko się już ściemniało ale to i tak nam nie przeszkadzało. Patrycja nie była już tak bardzo zestresowana jak na początku. Stała się sympatyczną i pełną energii dziewczyną. W pewnym momencie stanąłem w miejscu. To samo zrobiła Patrycja. Wpatrywałem się w jej piękne, niebieskie oczy. Nie zapanowałem nad sobą i przychyliłem swoją twarz do dziewczyny. Odtrąciła mnie.
- Ejj... Nie za szybko?
- Przepraszam, nie chciałem, poniosło mnie.
Spojrzała na telefon.
- 22.36, muszę już iść.
- Odprowadzę Cię.
Po 10 minutowej odprowadzce pożegnałem się. Nadal było mi głupio za ten koniec, nie powstrzymałem moich emocji. Wróciłem do domu po 23 zmęczony i wyczerpany rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.

__________________________
Hej, hej, jestem, żyję i przybywam z piątką!
Na wstępie chciałabym Was przeprosić za to, że rozdział nie pojawił się szybciej.
W weekend miałam urodziny, więc całkowicie nie miałam czasu na pisanie rozdziału.
Wena mnie opuściła za co też przepraszam :/
KOMENTUJCIE :)
Pozdrawiam i do kolejnego,
Marta.

7 komentarzy:

  1. gdzie cię wena opuściła? niemożliwe :D rozdział świetny, chociaż Patrycja może się lekko wystraszyć tym.. nieudanym pocałunkiem :/ pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś mnie chyba tutaj zapraszałaś, wiec jestem :) Nadrobiłam już wcześniej, ale nie miałam kiedy skomentować :P Fajne opowiadanko, dość ciekawe ;) Rozdział świetny :3 Kacper mógł nieco pomyśleć zanim zabierać się za pocałunek na pierwszej "randce" :P Och, Piechocki! :D
    Pozdrawiam i weny :*
    Zapraszam do siebie na 36. rozdział :)
    http://zniszczone-marzenia.blogspot.com/2015/05/trzydziesty-szosty-jestes-nikim.html

    OdpowiedzUsuń
  3. :) wreszcie mieli okazję pogadać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No! I tak ma być! Mają się spotykać! Rozmawiać!
    I niech Kacper się nie śpieszy, widać, że dziewczyna jest nieśmiała :D
    Ale to baaardzo pozytywne :D
    Buziaki :*
    +http://walczycomilosc.blogspot.com/ zapraszam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Kacper, Kacper! Pomyślalbyś trochę!
    Strasznie tajemnicza ta Patrycja ;)
    Czekam na kolejny! I dużo weny zyczę ;)
    Zapraszam na 9 rozdział opowiadania o Penchevie ;)
    and-love-doesnt-match.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny :) Czekam na kolejne :)
    Przepraszam że tak późno przebywam :/

    OdpowiedzUsuń